Czy jest coś, co powinno się wydarzyć przed pochwyceniem Kościoła? Jeśli oglądacie kanały telewizji chrześcijańskiej, to dowiecie się stamtąd, że potrzebujemy przebudzenia na skalę światową. Mam nadzieję i modlę się o przebudzenie, lecz Biblia wydaje się wskazywać w 2. Liście do Tesaloniczan 2,3 i w innych miejscach, że musi nastąpić wielkie odstępstwo, zanim nadejdzie dzień Pański. Badając eksplozje działalności sekt w ruchu New Age, zwiedzenia w chrześcijaństwie i inne wydarzenia wokół nas, przeżywam coś, co nazywają oni „syndromem wypadku”. Jeśli kiedykolwiek mieliście wypadek samochodowy, a ja miałem dwa, to nie wiem jak w waszym przypadku, ale u mnie pierwszą myślą było: To niemożliwe! Nie mogło mi się to przydarzyć. Ale znajdujecie się w środku wraku samochodu i widzicie, że jednak się stało. Obserwując wydarzenia wokół nas, które moim zdaniem zmierzają do punktu szczytowego, mówię: Panie, to nieprawda, nie wierzę! Nie chcę w to wierzyć i czuję się paranoidalnie. Widzę znaki zapowiadające rychły koniec i myślę, że on się zbliża, a nie chcę wzniecać paranoi, lecz widzę to, co widzę i mówię: Panie, to co widzę wokół wydaje się doskonale pasować do znaków zapowiadających czasy ostateczne i wygląda na to, że wchodzimy w czasy wielkiego odstępstwa.
Otwórzmy 2. List do Tesaloniczan na rozdziale drugim. Przeczytamy od wersetu pierwszego:
(…) przez wzgląd na przyjście naszego Pana Jezusa Chrystusa
— 2 Tes. 2,1
Rozumiem, że chodzi tutaj o Jego przyjście w mocy i chwale na ratunek Izraelowi.
(…) i nasze zgromadzenie się przy nim;
— 2 Tes. 2,1
Rozumiem, że chodzi tutaj o pochwycenie Kościoła i uważam, że są to dwa rożne wydarzenia.
(2) Abyście nie tak łatwo dali się zachwiać w waszym umyśle i zatrwożyć się ani przez ducha, ani przez mowę, ani przez list rzekomo przez nas pisany, jakoby już nadchodził dzień Chrystusa. (3) Niech was nikt w żaden sposób nie zwodzi. Ten dzień bowiem nie nadejdzie, dopóki najpierw nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia;
Czasem ludzie pytają: Co stoi na przeszkodzie, by Pan powrócił? Jakie wydarzenie? Izrael jest już na swojej ziemi. Wielkie mocarstwo z dalekiej północy jest już gotowe do ataku. Myślę, że nikt nie wątpi, że to nastąpi. Lecz, czy jest cokolwiek, co musi się stać przed powrotem Chrystusa? Biblia mówi nam o jednej rzeczy. Czytamy: „Dzień ten nie nadejdzie, dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo”. Zanim nie przyjdzie apostazja. Dlaczego najpierw musi się pojawić apostazja? Dlaczego musi się pojawić odstępstwo? Logiczne pytanie. Dużo o tym myślałem i wiele razy modliłem się, by to zrozumieć. Nie twierdzę, że mam jedyną odpowiedź i z pewnością nie znam wszystkich, lecz myślę, że jednym z powodów, przeczytajmy dalej i myślę, że zrozumiemy to trochę lepiej. Werset 9. mówi o antychryście:
Niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów;
Zapytacie: Dlaczego z wszelką mocą? Szatan posiada wszelką moc i w Księdze Joba można przeczytać o jej przejawach. Mógł posłać całe armie ludzi, by wytracili stada i służących Joba, pozostawiając zawsze jednego człowieka przy życiu, żeby mógł donieść Jobowi, co się stało. Mógł zburzyć dom Joba i pozabijać jego dzieci z wyjątkiem jednej osoby. Szatan z pewnością posiada wielką moc i kontrolę. Mógł powodować wrzody na ciele i obalać, lecz nie mógł odebrać życia, bo Bóg mu na to nie pozwolił. Jak pamiętacie, Bóg powiedział: „Możesz zabrać jego własność, ale nie wolno ci tknąć jego samego”. Potem powiedział: „Możesz dotknąć jego ciała, ale nie odbieraj mu życia”. Szatan ma ogromną moc, lecz jest powstrzymywany przez Boga. Może również zrobić tyle, na ile wy mu pozwolicie. Jeżeli jesteście chciwi; chcecie władzy, bogactwa, chcecie sukcesu? Czegoś dla siebie? Możecie to dostać i stracić dusze. Ponieważ możecie otworzyć szatanowi drzwi do waszego życia. Możecie otworzyć drzwi poprzez zaangażowanie się w okultyzm. Bóg go powstrzymuje, lecz nadchodzi dzień, w którym Bóg przestanie go powstrzymywać. Tak rozumiem Pismo. I cała moc szatana zostanie uwolniona na ziemi. On zwodzi cały świat, jak mówi Pismo. Zobaczmy, co jest napisane:
(9) Niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów; (10) Wśród wszelkiego zwodzenia nieprawości wobec tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, by zostali zbawieni.
Kochacie prawdę? Żono, czy rzeczywiście chcesz, by mąż powiedział ci prawdę? Mężu, czy rzeczywiście chcesz, by żona powiedziała ci prawdę? Dzieci, rodzice? Nie chcemy mówić ludziom prawdy, bo się tego boimy i chcemy być pozytywni. Tak to się dzisiaj mówi. Gdyby w przypadku zapalenia wyrostka, lekarz powinien powiedzieć pacjentowi, że musi być operowany w ciągu godziny, albo umrze, a jednak nie chciałby go denerwować mówiąc prawdę, bo to podkopałoby jego obraz samego siebie, pomimo 40-stopniowej gorączki, płonących policzków pacjenta, mógłby zaaplikować mu aspirynę. To nie jest miłość. Miłość mówi prawdę. Mówimy w miłości, lecz mówimy prawdę. I musimy miłować prawdę! Jeśli nie miłujecie prawdy i zamiatacie różne rzeczy w waszym życiu pod dywan, nie chcąc otworzyć się całkowicie przed Bogiem i innymi, to chodzicie w ciemności, zamiast w światłości, wchodząc w ręce szatana i narażając się na oszustwo. O tym mówi ten fragment; „ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić”.
(11) Dlatego Bóg zsyła im silne omamienie, tak że uwierzą kłamstwu; (12) Aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie niesprawiedliwość.
Ja bym nie napisał czegoś podobnego. Bo to jest straszne. Lecz jest to słowo Boże. Powiecie: To nie w porządku, jeśli Bóg ześle na ludzi ostry obłęd, a potem ich za to osądzi! Zostaną potępieni bez odwołania! Jak Bóg może robić coś takiego? To niesprawiedliwe! Bóg mówi, że nadchodzi czas, w którym On sam pomoże ludziom uwierzyć w to, w co sami chcą uwierzyć. Jeśli w gruncie rzeczy nie chcecie uwierzyć prawdzie, jeśli głęboko w sercu macie nadzieję, że istnieje jakaś inna prawda, to Bóg pozwoli wam pójść swoją drogą i uwierzyć w to, w co chcecie uwierzyć. Jeśli tylko będziecie w stanie znaleźć w Biblii jakiś werset popierający to, w co wierzycie i zamiast czytać Biblię po to, żeby was korygowała, będziecie chcieli ją praktykować jako podpórkę do własnych teorii, to Bóg zapowiada, że pomoże wam uwierzyć kłamstwu i uwierzycie. I będzie to wasza wina, nie Jego.
Bóg zamierza coś zademonstrować. Zamierza pokazać, że to, w co wierzycie, jest ważne. Nie dlatego, że możecie coś sprawić poprzez posiadanie wystarczająco mocnej wiary, lecz dlatego, że albo uwierzycie prawdzie Bożej, albo kłamstwu szatana. I wasze wieczne przeznaczenie będzie zależeć od tego, w co uwierzyliście. Bóg zamierza pokazać całemu światu, że pozytywne myślenie nie działa. Że siła umysłu nie działa. Że zaklinanie rzeczywistości nie zmienia rzeczywistości. Że wiara w coś, co ma się stać, nie ma mocy stwórczej, choćby cały świat uwierzył. Nie otrzymujecie odpowiedzi na wasze modlitwy, dlatego że wasza wiara ma moc stwórczą. Obiektem waszej wiary ma być Bóg! Mając taką wiarę wierzycie w to, co czyni Bóg. A On nie zrobi niczego, co nie byłoby zgodne z Jego wolą. Wy natomiast nie będziecie wierzyć, że coś się stanie, dopóki nie będziecie wiedzieli, że taka jest wola Boża, a wy jesteście we właściwej relacji z Bogiem, aby on mógł użyć was jako narzędzia. Wielu chrześcijan myśli jednak, że wystarczy mocno wierzyć, że coś się stanie, żeby się stało. To się nazywa siła umysłu i nie trzeba do tego Boga, ani odkupieńczego dzieła Jezusa.
Bóg zamierza zesłać ostry obłęd. Ten obłęd nie nastąpi od tak po prostu. Pojawi się antychryst, który będzie uwielbiany jak Bóg. Przeczytajmy werset 4.:
Który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co się nazywa Bogiem lub co jest przedmiotem czci, tak że zasiądzie w świątyni Boga jako Bóg, podając się za Boga.
Zdaniem większości biblistów ten werset mówi o konkretnym człowieku, czyli o antychryście i o konkretnej świątyni, która zostanie odbudowana w Jerozolimie, i w której on zasiądzie ogłaszając siebie bogiem, a świat w to uwierzy. Widzimy również religię antychrysta. Nasze ciała powinny być świątynią Boga.
Czyż nie wiecie, że wasze ciało jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was, a którego macie od Boga, i nie należycie do samych siebie?
Po raz pierwszy w historii świata miliony ludzi w świecie zachodnim i nawet jeszcze bardziej w świecie wschodnim; przez jogę, przez medytację, przez rożne formy kontroli umysłu, mocy umysłu, ruchu wewnętrznego potencjału, głoszący że nasz nieskończony potencjał i odkrywanie w sobie wyższej jaźni, pomaga odkryć, że tak naprawdę jesteśmy bogami. Na tym polega to całe zwiedzenie.
Wczoraj wieczorem mówiliśmy o ruchu New Age i o czterech podstawowych kłamstwach, które szatan zaproponował Ewie w ogrodzie Eden:
1). Bóg nie jest osobą, lecz mocą.
2). Nie umrzecie, lecz ulegniecie recyklingowi, w ramach reinkarnacji.
3). Wszyscy aspirujemy do Boskości.
4). Odpowiedź leży w poznaniu, zmianie myślenia i uświadomieniu sobie własnego potencjału.
Powyższe idee już są obecne w Kościele, a odstępstwo dotyczy właśnie Kościoła. Dlatego tak bardzo zacząłem się tym martwić. Badałem to, co się stało w świecie w ramach okultyzmu i w sektach, i stwierdziłem, że to jest to samo, co możemy przeczytać w książkach chrześcijańskich i w chrześcijańskich filmach i w chrześcijańskich magazynach. W chrześcijańskiej telewizji i radiu. Ponieważ te same idee przeniknęły do Kościoła. Pozwólcie, że szybciutko przytoczę kilka przykładów.
To jest rodzaj biuletynu z Kościoła Św. Jakuba w Londynie, kościół historyczny. Pozwólcie, że przeczytam wam zapowiedzi kilku wydarzeń. W czwartek wieczorem mają tam comiesięczne spotkania grupy medytacji i uzdrowienia. W sobotę spotka się Zakon Uzdrawiaczy Sufi.We wtorek odbywa się medytacja w ramach kursu jogi. Oto zapowiedzi kilku wyjątkowych spotkań. 18 kwietnia bieżącego roku, myślę, że ogłoszenie pochodzi sprzed roku lub dwóch, ale nie pamiętam dokładnie, kiedy je przywiozłem z Londynu. Wykład pt. „Osobista religia pozbawiona dogmatów”. Innymi słowy, nie bądźmy dogmatyczni w tych sprawach. „Nie proś Boga, żeby niósł twój krzyż, lecz znajdź swego Boga wewnątrz siebie”. 25 kwietnia, tydzień później: „Zdrowie w New Age”. Wykład ten dotyczył medytacji, wizualizacji itd. Dalej mamy wykład „Astrologia na całe życie”. Później „Filozofia New Age”. Następnie „Zjawiska parapsychologiczne”. Potem „Grzech we wnętrzu”. „Ruchy New Age – zbiorowa świadomość i współpraca”. To jest Kościół Anglikański! W samym centrum Londynu. Zaangażowanie w New Age jest tak głębokie, jak tylko sobie można wymyślić.
Oto program Narodowego Stowarzyszenia Edukacji Katolickiej z 1985r. Nie będę wchodził w szczegóły. Głównym mówcą zaproszonym na tą konferencję był Robert Muller, ówczesny asystent sekretarza generalnego ONZ, jeden z czołowych wyznawców New Age na świecie. Na jednym z jego przemówień słyszymy:
Torujcie drogę poznaniu na skalę światową.
— Robert Muller
Chodzi o rozwinięcie pojęcia obywatelstwa świata i planetarnego myślenia lub planetarnego obywatelstwa, zjednoczenia świata pod przywództwem światowego rządu. Będziemy mieli również na świecie jedną wspólną religię!
Przemówienie prowadzi dzieci Boże w kierunku światowego obywatelstwa i stwarza klimat dla rodziców, nauczycieli i wspólnot parafialnych.
Carl Sagan był również jednym z mówców. „Sagan z pogan”. Dlaczego go tak nazywam? Bo jest poganinem. I oddaje cześć kosmosowi. Przeczytajcie o tym w pierwszym rozdziale Listu do Rzymian:
Oni to zamienili prawdę Bożą w kłamstwo i czcili stworzenie, i służyli jemu raczej niż Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen.
Sagan mówi o kosmosie i napawa się obecnością kosmosu w sposób religijny. Ponieważ kosmos stworzył wszystko. A my jesteśmy dziećmi kosmosu, zrodzonymi z kosmiczną mocą. Następnie wyewoluowaliśmy do obecnego stanu itd. Sagan oddaje chwałę kosmosowi. Jest poganinem. I napisał jeden z artykułów przewodnich. Jeden z ważniejszych wykładów drukowanych tutaj nosi tytuł: „Model nauczania w stylu New Age”. Nie chce zagłębiać się więcej w szczegóły, lecz pozwólcie, że przytoczę coś jeszcze. Seminarium poświęcone podstawom biblijnym światowej misji: „Jak nauczać seminarzystów, by skutecznie usługiwali w nowo powstającym Kościele Światowym”. Tak, powstaje nowy Kościół Światowy. Kościół antychrysta! Będzie zapełniony w dniu pochwycenia.
Przeczytam jeszcze fragment artykułu z katolickiego magazynu „Akcent”. Oto kilka sióstr zakonnych w pozycjach charakterystycznych dla jogi, śpiewających i medytujących zen. Oto ksiądz w szatach buddystycznych itd. To wszystko dzieje się naprawdę. Powiecie zapewne: Ale to są katolicy i anglikanie. Cóż, przejdźmy do prezbiterian. Nie wiem ilu z was widziało coś takiego: „Jutrzenka Nowej Ery”. Pięcioletni plan ewangelizacji Kościoła Prezbiteriańskiego w Stanach Zjednoczonych. Na każdej stronie jest napisane o „jutrzence” New Age, o „zalaniu” New Age, o „potrzebie” New Age, zasady ewangelizacji w New Age itd. Powiecie zapewne, że nie należy ich obwiniać za to, że użyli takiego terminu jak New Age, bo mogli nie wiedzieć, co naprawdę oznacza.
Oto artykuł w magazynie „Monday Morning” z lipca 1985r. zatytułowany „Jutrzenka New Age – wybór terminologii”. Sam autor był przewodniczącym komitetu, który ten tytuł wybrał. Powiada on, że wybór tematu zajął mu kilka lat i wiele osób ostrzegało go, by nie używał tego określenia, bo to jest, co najmniej mylące i sugeruje identyfikowanie się autorów z ruchem New Age, a to byłoby niedobrze. Było sześć powodów, dlaczego tytuł ten, mimo wszystko, został wybrany, a ja przeczytam powód nr 5:
W rzeczywistości osoby, które sprzeciwiają się ruchowi New Age znalazłyby się w opozycji do większości przedsięwzięć i poglądów Kościoła Prezbiteriańskiego w Stanach Zjednoczonych.
Zatem nie wińcie nas. Wiemy, co robimy wybierając tytuł „Jutrzenka New Age”. Ta broszura, o ile wiem była rozdawana po raz pierwszy podczas prezbiteriańskiego kongresu odnowy w styczniu 1985r. w Dallas. Głównym mówcą był wtedy znany przywódca z kręgów ewangelicznych, autor piętnastu, czy dwudziestu książek, wielce szanowany i rekomendowany przez czołowych chrześcijan, nazwiskiem Bruce Larson, pastor Kościoła Presbyterian Church University w Seattle.
Wypowiadał się on już wcześniej na temat ruchu New Age. Pozwólcie, że przeczytam:
Uważałem i nadal uważam, że jesteśmy, u progu ekscytującej Nowej Ery; Nowej Ery, która stoi już u drzwi i zmieni życie ludzi na naszym globie.
— Bruce Larson
Pierre Teilhard de Chardin był katolickim zakonnikiem, którego nauczanie było tak radykalne, że nawet Kościół Katolicki zakazał mu publikacji. Jest on nazwany ojcem ruchu New Age. Pisząc książkę „Sprzysiężenie Wodnika” Marilyn Ferguson zrobiła ankietę wśród 185-ciu przywódców w Stanach Zjednoczonych. Większość z nich powiedziała, że zostali wprowadzeni w New Age i poglądy New Age, dzięki nauczaniu Pierre Teilhard de Chardin. Pisał on o ewolucji z noosfery w teosfere i osiągnięciu Boskości w punkcie Omega. Wczoraj wieczór wspomniałem o planetarnej inicjatywie dla świata, jaki sobie wybierzemy. Jest to jedna z największych organizacji New Age powiązana z ONZ, zaangażowana w działalność Stowarzyszenia Psychologii Humanistycznej. Ich logo to Ziemia wpasowana w literę omega, ponieważ według Pierre Teilhard de Chardin właśnie tak zmierzamy do Boskości. Bruce Larson komentuje to:
Pierre Teilhard de Chardin mówi o swoich marzeniach dotyczących rewolucji nowej istoty i społeczeństwa. W moich marzeniach jesteśmy u progu tego odkrycia.
— Bruce Larson
Albo nie ma on pojęcia, o czym mówi Pierre Teilhard de Chardin, albo mamy bardzo poważny problem. Myślę, że tak, czy owak, stoimy przed bardzo poważną przeszkodą.
Cóż, podejdźmy teraz bliżej własnej chaty. Co mamy w Kościele Południowych Baptystów? Oto biuletyn z seminarium teologicznego baptystów w Golden Gate, uczeni plasujący się w głównym nurcie południowego baptyzmu. Mieści się w Kalifornii. 14 lutego 1986r. dr McCarthy, profesor Seminarium Baptystycznego Golden Gate zaproponował wprowadzenie nowego pojęcia „szaman”, podczas przemówienia do słuchaczy swego fakultetu na inaugurację semestru. Mówiliśmy już wczoraj, co to jest szamanizm. Szaman to inaczej znachor. Przemówienie zostało wygłoszone w ramach kazania, podczas pierwszego nabożeństwa w semestrze wiosennym.
Nowotestamentowy obraz Jezusa przypomina szamana.
— dr McCarthy
Tak powiada dr McCarthy. Wyobrażacie sobie? Oto charakterystyka Jezusa wygłoszona przez profesora seminarium południowych baptystów określająca Jezusa, jako szamana, czyli znachora.
Podobnie naucza Morton Kelsey, który nota bene był pastorem Agnes Sanford. Poświęciłem jej trochę miejsca w książce „Zwiedzione chrześcijaństwo”. Wniosła ona uzdrawianie wewnętrzne i wizualizację do Kościoła Jezusa Chrystusa. Morton Kelsey i syn Agnes, Jack wstąpili do pewnego instytutu w Szwajcarii zostając tam psychologami jedności, które to określenie wyjaśnię w dalszej części wykładu. Agnes przejęła te pomysły właśnie od Kelseya. Carl Gustaw Jung twierdził, że można komunikować się ze zmarłymi, a Morton Kelsey utrzymuje, że kontaktował się z duchem swojej zmarłej matki, która rzekomo umarła, żeby odkupić ludzkość podobnie jak uczynił to Jezus. Twierdzi również, że można komunikować się z Bogiem za pośrednictwem tabliczki Ouija i podobnych środków. Nazywa Jezusa szamanem, czyli znachorem i powiada, że Jezus wywodził się z wielkiej szamańskiej tradycji. Kościół rozwinął moce pozazmysłowe. Możecie zajrzeć do najbardziej znanych seminariów biblijnych i znajdziecie tam prace i książki Mortona Kelseya. Są one również studiowane na uczelnianych wydziałach psychologicznych. Mam tutaj list od pewnego słuchacza z tych seminariów. Zwracając się do wydawcy pisze on:
Dziękuję wam za odwagę wydawania takich książek jak „Zwiedzione chrześcijaństwo”. Kończę właśnie seminarium teologiczne we wrześniu i rozpocznę studia doktoranckie. Mógłbym wyliczyć wiele przykładów z własnego doświadczenia na tym seminarium, które potwierdziłyby, że Dave Hunt pisze prawdę.
Książka „Zwiedzione chrześcijaństwo” rozpoczyna się od tekstu poświęconego dżentelmenowi nazwiskiem Napoleon Hill. Napisał on wiele książek, a najbardziej znaną jest „Myśl i bogać się”. Dokumentujemy w naszej książce, że Napoleon Hill był inspirowany po prostu przez demony. On nie nazywał ich demonami, tylko „mistrzami ze świątyni mądrości”, istotami sprzed 10-ciu tys. lat, które pochodziły z hinduizmu, które się zdematerializowały i przybyły na statku kosmicznym, aby mu powiedzieć pięknym, melodyjnym głosem, że został wybrany do poprowadzenia wielkiej szkoły. I wybrano go, by przekazał światu przepis na sukces. Ten przepis podany Napoleonowi Hillowi dosłownie przez demony stał się fundamentem całego pozytywnego myślenia motywacyjnego, stosowanego przez czołowych biznesmenów i aktywizatorów dzisiaj. Od demonów! Są to nauki demonów pochodzące od zwodniczych duchów. I to wchodzi do naszych kościołów, ponieważ nasi starsi, diakoni i ci, którzy siedzą w ławkach studiują takie rzeczy. I to działa! Niesamowite zasady. Napoleon Hill nie żyje, lecz to, co zbudował jest nadal rozwijane.
Jego spuścizną zajął się niejaki William Clement Stone, który był partnerem Hilla w tworzeniu podstaw pozytywnego podejścia mentalnego prowadzącego do sukcesu. To oni wymyślili ten termin i dali go nam wszystkim. Clement Stone jest prezesem fundacji Napoleona Hilla, która zajmuje się przekazywaniem tej wspaniałej tradycji i promowaniem nauczania Napoleona Hilla, a nawet przyznaje nagrodę w postaci „Złotego Medalu Napoleona Hilla”. Aby otrzymać Złoty Medal Napoleona Hilla należy złożyć publiczne świadectwo korzyści uzyskanych poprzez stosowanie zasad nauczanych przez niego. Oczywiście nikt nie mówi, że pochodzą one od demonów. Południowo-Baptystyczny Uniwersytet w Dallas jest jednym ze sponsorów tegorocznej nagrody Złotego Medalu, której laureatem jest Robert Schuller. Oczywiście Clement Stone zasiada w zarządzie międzynarodowej organizacji promującej służbę Roberta Schullera. Co się dzieje w naszych kościołach! Odstępstwo? Nie wiem ilu masonów jest dziś na tej sali.
Oto magazyn „New Age”. Czy wiecie, że oficjalny organ wolnomularzy rytu szkockiego jurysdykcji południowo-wschodniej nosi tytuł magazyn „New Age”? Tytuł ten nie zmienił się od lat. To wydanie z maja 1986r. Na okładce widnieje Norman Vincent Peale, który od 60. lat jest masonem 33. stopnia i tutaj składa świadectwo o tym, jak wspaniała jest masoneria. Jeśli ktoś na tej sali jest masonem to wie, że wielu południowych baptystów należy do masonerii. Są bardzo szczerzy i gdy z nimi rozmawiam mówią: Ja należę do „Loży Błękitnej”, która tak naprawdę jest organizacją chrześcijańską. I co prawda nie mówią oni, że jest to religijna organizacja, lecz poglądy tej organizacji pochodzą od Alberta Pike’a, który sam stwierdził, że członkowie Błękitnej Loży są celowo oszukiwani i tak naprawdę nie wiedzą, w co się zaangażowali. Taka wiedza jest dostępna masonom wyższego stopnia. Jeżeli osiągnęliście już stopień „Masona Królewskiego Sklepienia” to wiecie, że mówię prawdę. Czasem jestem pytany, czy chciałbym debatować z masonem w stopniu Mistrza Loży. Wtedy odpowiadam: Dlaczego akurat z Mistrzem? Chętnie bym z nim podyskutował, ale byłaby to klasyczna antydebata, ponieważ on, jak wszyscy inni, złożył przysięgę zawsze ukrywać i nigdy nie ujawniać. Dlatego jeśli będę mówił to, czego dowiedziałem się od byłych masonów, on będzie zaprzeczał, ponieważ złożył przysięgę, że będzie zaprzeczał i przysiągł, że jeśli ją złamie, to jego gardło zostanie mu poderżnięte, serce wydarte, a on sam pogrzebany pod płotem. Jeśli jesteś masonem, to nie mogłeś tutaj dojść, nawet bez złożenia tej przysięgi, a każdy chrześcijanin, który ją złożył, powinien jak najszybciej pokutować w poście i popiele.
Nie zaszliście zbyt wysoko w hierarchii, jeśli nie wiecie, że mówię prawdę, to znaczy, że nie osiągnęliście jeszcze stopnia Masona Królewskiego Sklepienia. Każdy otrzymał sekretne imię, a to imię brzmi „Abaddon” lub „Apollyon”. Zobaczcie do Księgi Objawienia 9:11. Abaddon to przywódca zastępów piekielnych. Zostaliście sprowadzeni na złą drogę. Lecz Norman Vincent Peale mówi, że:
Masoneria zaczyna się w sercu każdego masona.
— Norman Vincent Peale
Mówi również:
Choć nie promuje żadnego religijnego wyznania wiary, to wszyscy masoni wierzą w wielkiego architekta wszechświata, którym jest bóg taki, jakiego postrzegacie.
— Norman Vincent Peale
Może to być bóg buddystów, hinduistów, może być jakikolwiek. Jednakże masoneria nie żąda od swych członków konkretnego myślenia o wielkim architekcie wszechświata. Nie jest to religia, lecz wzbogaca wiarę w Stwórcę. Nie jest to jednak wzbogacanie wiary w Boga, lecz odwracanie ludzi od Boga ku czemuś, co jest fałszem. Peale mówi:
Podróżując widzę, jak masoni zauważają mój masoński pierścień, który zawsze noszę i jestem dumny, że również jestem wolnomularzem. Dla mnie masoneria jest jedną z form oddania się Bogu.
— Norman Vincent Peale
Ile jest form oddania się Bogu? Jezus powiedział:
Jezus mu odpowiedział: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie.
Dlatego Norman Vincent Peale powiedział w programie telewizyjnym:
Pan ma swoją drogę do Boga, a ja mam swoją.
— Norman Vincent Peale
I powiedział, że on znalazł pokój serca w świątyni szintoistycznej. Czyli nie ma konieczności, by narodzić się na nowo w tym celu. Ten człowiek jest uznawany powszechnie za chrześcijańskiego przywódcę. Myślę, że niesłusznie. Peale mówi:
Jestem masonem w sercu i taki pozostanę.
— Norman Vincent Peale
Henry Carlson, mason 33. stopnia jest przywódcą masonerii rytu szkockiego i napisał książkę pt. „Mistycyzm nadchodzi”. Carlson wyjaśnia w niej, o co chodzi w wolnomularstwie; że świat jest przygotowywany na nadejście nowej religii, która będzie mieszanką wschodniego mistycyzmu, okultyzmu, kabały, hinduizmu, buddyzmu i nauki! Niestety do Kościoła wkroczyło przekonanie, że musimy być naukowi. Uwierzylibyście, że niektórzy chrześcijanie mówią o Bogu, który podlega prawom. To jest tzw. „nauka chrześcijańska”, inaczej „nauka umysłu”. I gdybyśmy poznali te prawa i dowiedzieli się jak one działają, to moglibyśmy robić to samo, co robi Bóg. Kenneth Copeland stwierdził, że mamy wszelkie możliwości, jakie posiada Bóg, a Kenneth Hagin powiada, że:
Nawet ludzie niebędący chrześcijanami mogą tego dokonać.
— Kenneth Hagin
W swojej broszurce „Wierzyć w swoją wiarę” Kenneth Hagin pisze:
Martwiłem się widząc niezbawionych ludzi, którym się to udaje, w przeciwieństwie do członków mojego Kościoła. Wtedy mnie olśniło, że oni działali według tych praw! Według praw wiary.
— Kenneth Hagin
Grzesznicy mogą wykorzystywać prawa wiary! To jest naukowe podejście kochani. Musicie jedynie zrozumieć, jak to działa. Hagin idzie dalej i mówi: „Bóg ma wiarę w swoją wiarę”. Wcześniej pisze, że „Bóg wierzy w swoje słowa”, a wy, żeby mieć wiarę w waszą wiarę i wiarę w wasze słowa powinniście mówić głośno: Wiara w moją wiarę, i powtarzać to, aż zostaną zapisane w waszych sercach. Wiem, że to od początku brzmi dziwnie, a nasz umysł buntuje się przeciwko temu. Tak, rzeczywiście się buntuje, lecz powtarzajcie to nadal. To jest forma prania mózgu. Wiara w wiarę, wiara w wiarę, wiara w wiarę. Bóg wierzy w swoją wiarę! W ten sposób wiara staje się mocą, której używa Bóg i my również możemy tej mocy używać. A w jaki sposób używa jej Bóg? Otóż wiara jest mocą zawartą w słowach i wypowiadając słowa uwalniacie tę moc. Następnie powołuje się na wersety mówiące, że:
I Bóg powiedział: Niech stanie się światłość. I stała się światłość.
I podkreślają, że Bóg rzekł. Zobaczcie, gdzie powinien być nacisk. Nie Bóg rzekł, co sugeruje moc samych słów, lecz Bóg rzekł. Stało się, ponieważ Bóg rzekł. Ponieważ jeśli Bóg powie, to musi się stać. Oni jednak nauczają, że istnieje moc samych słów. Wystarczy się tego nauczyć, oczywiście w swojej broszurce pt. „słowa”, Kenneth Hagin pisze o dwojgu swoich dzieci, które mają ponad 30 lat i mówi:
Nie modlę się o nie więcej, niż jeden raz od ich urodzenia. Nie modlę się o to i tamto, dlaczego? Bo już kiedyś to raz powiedziałem.
— Kenneth Hagin
Nie musicie się modlić. Wystarczy, że będziecie mówić. Wypowiadać słowa. A w centrum tego poglądu leży nauczanie, że jesteśmy małymi bogami. Ruch Pozytywnego Wyznawania nie pochodzi od Kennetha Hagina, lecz od niejakiego E. W. Kenyona. Kenyon nauczał, że jesteśmy małymi bogami. Przez wiele lat uczęszczał on do Emerson School of Oratory w Bostonie w latach 90. XIX w., która to szkoła była kolebką tzw. „Nowej Myśli”. Nie ma tutaj czasu, żeby to rozwijać. Rozumiecie już, o co chodzi. Moc leży w naszym myśleniu. Nowa myśl została zaadoptowana w Kościele w postaci herezji, nauki umysłu, scjentologii itd. Kenyon ubrał „Nową Myśl”, czyli naukę umysłu w chrześcijańskie ciuszki i jeśli wrócimy do określenia nauka, to zobaczymy, że chodzi o tzw. „naukę religijną”.
Nie można łączyć nauki z religią, bo to grozi zniszczeniem obydwu. Nawet sceptyk wam powie, że cud nie jest cudem, lecz tylko brakiem zrozumienia pewnych prawd rządzącym zjawiskiem. A gdybyście zrozumieli te prawa i wyjaśnili rzecz naukowo, to nie byłoby już cudem, prawda? Jest taka książka, która nosi tytuł „Tajemne królestwo pana H.”, które działa na podstawie ośmiu praw, a jedno z nich to prawo cudów. Autor twierdzi, że Bóg nigdy nie czyni niczego, co nie byłoby zgodne z prawem cudów. Nie ma takiego prawa! Jeśli coś się dzieje według jakiegoś prawa to nie jest cudem, a wy możecie robić to samo podłączając się do mocy, wykorzystując ją w sposób naukowy. Nie trzeba być Bogiem wszechświata, wystarczy być naukowcem. To się nazywa To nie jest chrześcijaństwo. Myślę, że są szczerzy chrześcijanie, którzy dali się na to złapać, ponieważ chcą czegoś, co by działało. Chcą, żeby ich modlitwy były wysłuchiwane. Dla większości ludzi nazywających siebie chrześcijanami modlitwa jest rodzajem religijnej techniki otrzymywania czegoś. Koncentrujemy się na tym, czego pragniemy i spędzamy godzinę na modlitwie, by skłonić Boga do współpracy. Jeśli ktoś przyjdzie i poda nam przepis na wysłuchiwanie naszych modlitw, choćby to dzięki myśleniu, mówieniu, czy wizualizacji, tacy ludzie z radością to uchwycą!
Wczoraj wieczorem cytowałem książkę Michaela Harnera, antropologa i eksperta w dziedzinie szamanizmu oraz czarnoksięstwa. Cytowałem stronę 136. i chcę dziś dokończyć ten cytat. Hammer pisze:
Cechą medycyny holistycznej jest znaczny stopień eksperymentów związanych z podstawowymi metodami praktykowanymi od dawna w szamanizmie, czyli w czarnoksięstwie, takich jak (…)
— Michael Harner
I tutaj wymienia cztery techniki, które według niego istniały w łonie czarnoksięstwa od tysięcy lat, a teraz stanowią podstawę całego ruchu New Age. Gdy je wymienię, sami zobaczycie, że wszystkie one funkcjonują dzisiaj w Kościele Jezusa Chrystusa.
Numer jeden na jego liście to wizualizacja, której poświęciliśmy całą sesję, ponieważ jest bardzo ważna. Jest to najpotężniejsza forma okultyzmu.
Drugie miejsce na liście zajmuje psychoterapia. Całą sesję poświęcimy psychologii i chrześcijańskiej psychologii, i dowiecie się, że nie istnieje coś takiego jak psychologia chrześcijańska. Wzywam publicznie do obalenia tej tezy! Wizualizacja, psychoterapia, hipnoterapia. Setki tzw. chrześcijańskich psychologów praktykują hipnozę.
Trzecie miejsce na liście zajmuje coś, co Harner nazywa „pozytywnym wyrażaniem zdrowia i uzdrowienia”. Jest to pozytywne wyznawanie. Słowa mają moc!
Czwarte na liście jest pozytywne myślenie lub inaczej pozytywne nastawienie mentalne. Wszystkie cztery techniki stosuje się w Kościele Jezusa Chrystusa. Te idee nie tylko rozpowszechniają się w naszym społeczeństwie, lecz wchodzą do Kościoła. Szczerzy ludzie w nie wierzą, ponieważ są wyznawane przez przywódców chrześcijańskich obdarzonych wielkim zaufaniem.
Norman Vincent Peale, nowy magazyn pozytywnego myślenia pt. „Plus”. Wydanie z lutego 1986r., pisze tak:
Modlitwa jest procesem stymulującym głęboką podświadomość, jaką posiadacie. Dzięki modlitwie podłączacie się do waszej podświadomej mocy, czyli ludzkiego potencjału.
— Norman Vincent Peale
C. S. Lewis, szczery pastor ewangeliczny z południowej Kalifornii mówi:
Wiara wnika w waszą podświadomość i uwalnia tam podświadome moce. Jezus nakazywał uzdrowienia. Mógł nakazywać chorobie, żeby ustąpiła, ponieważ miał bezpośredni dostęp do tej podświadomości. Wiem, że to brzmi jak nauka umysłu, lecz w istocie nie jest to nauka umysłu.
— C. S. Lewis
Owszem. To jest nauka umysłu, tyle, że w formie nauki ewangelicznej. Nie wierzymy już w Boga, lecz wierzymy w podświadome moce drzemiące wewnątrz nas. To jest jak placebo. Tu nie jest ważne, w jakiego boga wierzymy, czy wzywamy; Buddę, Jezusa, czy cokolwiek. Chodzi o to, że poprzez wiarę uwalniamy podświadome moce, nie tylko w was, ale również w kosmosie. Norman Vincent Peale w książce „Moc pozytywnego myślenia” pisze:
Istnieje moc atomowa i moc duchowa. I tak jak istnieją naukowe metody wykorzystywania energii atomu, mamy również modlitwy i techniki uwalniające moc duchową. To działa tak samo. Każdy może to zrobić.
— Norman Vincent Peale
Kenneth Hagin w cytowanej już broszurce opowiada:
Zastanawiałem się, dlaczego niewierzący mogą to robić. A potem zdałem sobie sprawę, że Jezus powiedział, że ktokolwiek by rzekł tej górze. Dlaczego powiedział ktokolwiek? Nie powiedział, że chodzi tylko o zbawionych, o chrześcijan, lecz ktokolwiek. Ponieważ wszyscy ludzie są istotami duchowymi. Więc wszyscy ludzie, nawet niebędący chrześcijanami mogą wykorzystywać tę moc.
— Kenneth Hagin
Paul Yonggi Cho wykłada to w książce „Czwarty wymiar”, pisze:
Linia jest jednowymiarowa. Płaszczyzna dwuwymiarowa, dwa wymiary zawierają wcześniejszy.
— Paul Yonggi Cho
Prosta geometria.
Sześcian jest trójwymiarowy, trzy wymiary zawierają dwa.
— Paul Yonggi Cho
Jak na razie wszystko w porządku. Później jednak Cho wykonuje skok niepodparty ani Biblią, ani logiką, pisze:
Czwarty wymiar jest duchowy.
— Paul Yonggi Cho
Nie ma żadnych podstaw, by wymiar duchowy mieszać z fizycznymi relacjami wymiarów czasoprzestrzennym kontinuum, w którym funkcjonujemy. Lecz uczyniwszy to, Cho ciągnie dalej analogie i powiada:
Czwarty wymiar zawiera pozostałe trzy.
— Paul Yonggi Cho
I tak mamy hinduistyczną koncepcję boga, który jest wszystkim. A ponieważ bóg jest wszystkim, stwarza rzeczy z siebie samego. I wszechświat jest jego częścią. A jak on to robi? Wizualizuje! Kiedy wizja staje się rzeczywistością, staje się to podobne do wysiadywania jaja przez kurę, czy inkubacji i wydaleniu tego, co następnie ujawnia się w wymiarze fizycznym. Następnie Paul Yonggi Cho pisze:
Ludzie są istotami z czwartego wymiaru, podobnie jak szatan, aniołowie, demony i Bóg.
— Paul Yonggi Cho
Nie jesteście z Bożego wymiaru! Nie należycie do klasy bogów. Bóg przebywa w swoim własnym wymiarze. W światłości, do której nikt nie ma dostępu, której nikt nie widział i widzieć nie może. Jako jedyny posiada nieśmiertelność. Jest całkowicie inny! Nie należymy do Jego klasy, lecz oni nauczają, że należymy do klasy bogów, jako istoty z czwartego wymiaru i dlatego możemy uczynić to samo, co czyni Bóg. Martwi mnie, że podobno Duch Święty objawił to wszystko Paulowi Yonggi Cho. Zapytał on Ducha Świętego, jak to jest, że buddyści powtarzają w kółko te same słowa i czynią cuda? Dzięki pozytywnemu wyznawaniu uwalniają moc swoich słów. I zapytał go, jak to jest, że ci okultyści, którzy nie są chrześcijanami mogą czynić cuda? I pisze, że Duch Święty objawił mu, że oni są istotami z czwartego wymiaru, tak jak Bóg i chrześcijanie, a ponieważ rozwijają znajomość praw czwartego wymiaru, mogą dokonywać cudów. Dlatego chrześcijanie powinni poznawać prawa rządzące w czwartym wymiarze. Myślę, że Cho jest bardzo szczerym człowiekiem, który kocha Pana, ale moim zdaniem został zwiedziony. I nie chciałbym, żeby to samo spotkało was. To jest idea pochodząca z okultyzmu: Moc umysłu.
Oto egzemplarz magazynu „Możliwości”, wydawany przez Roberta Schullera. Mężczyzna na okładce to bardzo znany menedżer finansowy John Templeton, który ma „złote serce”, jak niektórzy mówią. Owszem, jest filantropem. Podczas wywiadu powiedział:
Być może moja koncepcja rzeczywistości jest powodem mojego sukcesu. Przez lata byłem przekonany, że nie istnieje nic oprócz Boga. Nie ma żadnej innej rzeczywistości.
— John Templeton
Nie istnieje nic oprócz Boga? Jeśli nic oprócz Boga nie istnieje, to my jesteśmy jego częścią, czyli wszyscy jesteśmy Bogiem. Niestety Norman Grubb, który był na misjach w 1919r. oraz Charles Studd, ewangeliczny autor kilku wspaniałych książek, twierdzą, że w kosmosie jest tylko jedna osoba, czyli Bóg. A wszystko inne jest manifestacją Boga w wielu postaciach. Z szatanem włącznie. Nie można mówić, że nie istnieje nic oprócz Boga. Dziennikarz mówi:
— Rozumiem, że pan się modli podczas spotkań zarządu, że pan mówi o Bogu?
— Tak, modlę się o otwarty umysł i wolę Bożą, bo określone prawa duchowe przyciągają do nas finansowy dobrobyt.
Mówi dalej:
Dobrze jest podłączyć się do nieskończoności.
— John Templeton
Są to terminy charakterystyczne dla nauki umysłu. Dalej mówi:
Duch Chrystusowy mieszka w każdej ludzkiej istocie, bez względu czy jest tego świadoma, czy nie.
— John Templeton
To jest kłamstwo! To nie jest prawda. A jednak ten magazyn jest kierowany do ewangelicznych chrześcijan w całej Ameryce, którzy wielce szanują człowieka publikującego takie rzeczy. Idziemy na kompromis ze światem. Przejmujemy idee tego świata. Próbujemy zrobić to, co Kenyon. Staramy się upodobnić chrześcijaństwo do nauki umysłu, żeby okultyści spod znaku nauki umysłu mogli je zaakceptować. W ten sposób nie zaprowadzimy ludzi do nieba, tylko do piekła. Będą błędnie pojmowali Boga, będą błędnie pojmowali wiarę, a przecież bardzo ważne jest to, żebyśmy dobrze zrozumieli, czym jest wiara. Jesteśmy zbawieni przez wiarę:
Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę, i to nie jest z was, jest to dar Boga.
I Bóg umieścił je na firmamencie nieba, aby świeciły nad ziemią;
Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu, bo ten, kto przychodzi do Boga, musi wierzyć, że on jest i że nagradza tych, którzy go szukają.
Jeśli mylimy się co do wiary, to mamy poważny problem! Chciałbym dzisiaj podkreślić z całą mocą, że nauka o pozytywnym wyznawaniu, pozytywnym myśleniu i mocy myślenia możliwościowego, wszystkie one przedstawiają błędną koncepcję wiary. Według nich wiara jest mocą umysłu, dzięki której możemy manipulować rzeczywistością i to ma źródło w okultyzmie. Ale zapytacie: Czyż Jezus nie powiedział:
A Jezus im odpowiedział: Z powodu waszej niewiary. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarno gorczycy, powiecie tej górze: Przenieś się stąd na tamto miejsce, a przeniesie się. I nic nie będzie dla was niemożliwe.
Dobrze. Ale co to jest wiara? Już o tym mówiliśmy. Czy wiara polega na tym, że będę miał wszystko, w co uwierzę, czy chodzi o wiarę w Boga? Wiara musi mieć swój obiekt. Jezus powiedział:
A Jezus odpowiedział im: Miejcie wiarę w Boga.
Jak więc ośmielicie się powiedzieć górze „przenieś się”, jeśli nie wiedzielibyście, że taka jest wola Boża? I dopóki nie wiedzielibyście, kiedy i dokąd góra ma się przenieść, dopóty nie będziecie wiedzieć, że to wy jesteście wybranym narzędziem przez Boga. Przecież on nie stworzył świata po to, byśmy rządzili mocą naszych umysłów, ani żeby nasza wiara miała moc stwórczą. To nie jest wiara. To jest okultyzm. To jest ciągnięcie ludzi do piekła. Bardzo mnie martwi, że takie nauczanie weszło do Kościoła. Powiedzmy, że tutaj stoi góra. Gdybyśmy mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, to moglibyśmy ją przenieść. Pan A stoi z tej strony, pan B z tej strony, obaj z wiarą jak ziarnko gorczycy, która przenosi góry. I mamy problem. Bo pan A chce przenieść górę w tą stronę, a pan B chce w tamtą stronę. Gdzie powędruje góra? Ta góra nie powędruje nigdzie indziej, niż tam, gdzie Bóg zechce. Jeśli pan A jest Bożym narzędziem, to będzie o tym wiedział. I nie będzie musiał naprężać własnej wiary, żeby jej mocą przenieść górę.
W pierwszej połowie XIX w. żył niejaki George Müller, mąż wiary. Jego pamiętnik zawiera tysiące świadectw i odpowiedzi na konkretne modlitwy. Opiekował się tysiącami sierot, które odziewał, karmił i dawał im schronienie. Miał taką zasadę, że nigdy nie prosił nikogo nawet o centa. I nikomu nie mówił o potrzebach, tylko Bogu. Chciał, żeby jego życie było świadectwem, że Bóg odpowiada na modlitwy. Gdy ludzie mówili mu: Bracie Müller, jest pan człowiekiem wielkiej wiary. Odpowiadał: Nie, jestem człowiekiem małej wiary, lecz wierzę w wielkiego Boga. Bóg czyni to wszystko!
To Bóg czyni, nie wiara. Uważam, że potrzebujemy napomnienia w Kościele Jezusa Chrystusa. Uważam, że potrzebujemy go rozpaczliwie. Ludzie mówią:
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.
Jezus powiedział, żeby poznawać po owocach. Czy mamy zatem poznawać po owocach, czy nie osądzać? Mówiąc: nie sądźcie, Jezus miał na myśli osądzanie serca i motywacji. Lecz musimy osądzać nauki. Pierwszy List od Koryntian 14,29 mówi:
Prorocy zaś niech mówią po dwóch albo trzech, a inni niech rozsądzają.
Kto osądza to, co jest nadawane w chrześcijańskiej telewizji? Rozmawiałem z kilkoma nadawcami podczas ich zjazdów organizacyjnych. Powiedziałem do nich: Gdyby Hymenajos i Filetos żyli dzisiaj, ilu takich Hymenajosów i Filetosów zostałoby dzisiaj publicznie wymienionych przez Pawła? On napisał, że Hymenajos i Filetos odeszli od prawdy, nauczając, że zmartwychwstanie się już dokonało, czym podważali wiarę niektórych. Co byście zrobili, gdyby Hymenajos i Filetos żyli dzisiaj i byli w posiadaniu wielkiej sieci telewizyjnej i podważaliby wiarę nie kilku osób, lecz milionów? W jaki sposób sami siebie kontrolujecie?
I nastała kompletna cisza. Oni niczego nie kontrolują! A jeśli napisalibyście książkę wzywającą do odpowiedzialności, wykazującą, że nauczanie niektórych jest sprzeczne z Biblią, to zawołają: Podziały! Stwarzasz podziały! Bo oni nie lubią niewygodnych pytań. Nie chcą samych siebie kontrolować i pracują na rzecz jedności, która nie jest oparta na jedności wiary, o którą mamy walczyć, ani na jedności Ducha, który jest Duchem prawdy i wprowadza wszelką prawdę. Im chodzi o jedność opartą na braku różnicy zdań. Pięć osób, których tutaj nie muszę wymieniać, kontroluje większość chrześcijańskich stacji telewizyjnych. Przejęli tą kontrolę dzięki ofiarnemu wsparciu milionów chrześcijan i ustanowili siebie jedynymi właścicielami, którzy nie podlegają żadnemu napomnieniu i którzy decydują, co jest nadawane.
Pozwólcie, że wam o tym opowiem. To nie jest główny nurt chrześcijaństwa. To jest coś, co Chuck Smith nazywał „charyzmanią”. To nie jest nawet główny nurt nauczania charyzmatycznego, czy zielonoświątkowego. Assemblies of God, największa organizacja zielonoświątkowa w Ameryce, wydała oficjalne oświadczenie potępiające pozytywne wyznawanie i nauczanie Rema, które właśnie jest główną treścią audycji w chrześcijańskich sieciach telewizyjnych. Nie znam żadnej głównej denominacji chrześcijańskiej, która by to nauczanie akceptowała i darzę sympatią pastorów. Nie wiem, jak można by w pół godziny w kazaniu wyprostować ogrom herezji wylewającej się z telewizorów do naszych salonów. Częścią herezji głoszonej przez Kennetha Hagina i Kennetha Copelanda, Charlesa Cappsa jest nauczanie przejęte przez Kenyona, że Jezus umarł duchowo, że nasze odkupienie nie dokonało się w całości na krzyżu w momencie, gdy zawołał: „Wykonało się”. Mówi:
Odkupienie zaczęło się na krzyżu. Gdy krew Jezusa została wylana na krzyżu, nie odkupiła nas. Nasze odkupienie dokonało się wtedy, gdy Jezus przyjął na siebie naturę szatana, poszedł do piekła, jako grzesznik pozbawiony nadziei, był tam torturowany przez szatana trzy dni i trzy noce, a następnie narodził się na nowo z głębi piekieł, jako pierwszy człowiek zrodzony z Ducha.
Oto nauczanie ruchu pozytywnego wyznawania. Myślę, że to jest herezja. Uważam, że Kościół Jezusa Chrystusa powinien powiedzieć takiemu nauczaniu: Nie! Nie godzimy się z tym i pozwólcie przynajmniej komuś wierzącemu inaczej pojawić się w waszej telewizji i przeciwstawić się tym ludziom, nauczając czegoś innego. Myślę, że rozpaczliwie potrzebujemy tego, co napisał Paweł do Tymoteusza:
(2) Głoś słowo Boże, nalegaj w porę i nie w porę, upominaj, strofuj i zachęcaj ze wszelką cierpliwością i nauką. (3) Przyjdzie bowiem czas, gdy zdrowej nauki nie zniosą, ale zgromadzą sobie nauczycieli według swoich pożądliwości, ponieważ ich uszy świerzbią.
Częścią problemu jest nasze nauczanie o krzyżu. Pobłażamy sobie. Oto niedawny artykuł zamieszczony w „Moody Magazine”, zatytułowany: „Przed ołtarzem własnego Ja”. Zaczyna się tak:
Nowa hybryda wiary infiltruje Kościoły ewangeliczne, a w jej centrum jest ludzkie ego.
Magazyn ten, który jest częściowo ortodoksyjny, w istocie prowadzi do humanizmu, mieszając egocentryzm z tradycyjną doktryną chrześcijańską. I już jest powszechnie akceptowany. Tozer napisał wiele lat temu:
Krzyż współczesnego ewangelizmu nie jest krzyżem Nowego Testamentu. Jest raczej nowym, jaskrawym ornamentem na powierzchni egocentrycznego, cielesnego chrześcijaństwa. Stary krzyż ich oskarża, a nowy krzyż jest ich rozrywką.
— A. W. Tozer
Muszę powiedzieć, że chrześcijańska telewizja w swojej ogromnej przewadze jest tak boleśnie płytka, że należałoby ja nazwać showbiznesem. Służy jako rozrywka. Zamiast zapierania się samego siebie oferuje samoakceptację, miłość własną i poczucie własnej wartości. Nie jest już narzędziem śmierci, lecz jak powiedział Robert Schuller:
Krzyż uświęca drogę ku naszemu ego.
— Robert Schuller
I dodaje:
Chrystus umarł na krzyżu, by uświęcić nasze poczucie własnej wartości. I umarł na krzyżu, by uświęcić Jego poczucie własnej wartości.
— Robert Schuller
Tozer mówi:
Stary krzyż ich oskarża, a nowy krzyż jest ich rozrywką. Stary krzyż ich potępia, nowy krzyż bawi. Stary krzyż niszczy ufność pokładaną w ciele, a nowy krzyż do niej zachęca. Cielesność śmieje się pewna siebie, naucza i śpiewa o krzyżu, przed którym klęka i na krzyż wskazuje, uważnie dobierając próżne słowa, lecz na tym krzyżu umrzeć nie zamierza, a hańby krzyża w swojej krnąbrności nie zniesie.
— A. W. Tozer
Poczytajmy o wierze. Przez wiarę Mojżesz, kiedy dorósł, nie zgodził się, by go nazwano synem córki faraona i wolał raczej znosić dobrobyt wespół z ludem Bożym? Nie! Wolał raczej znosić uciski. Kiedy ostatnio słyszeliście coś takiego w telewizji chrześcijańskiej głównego nurtu? I wolał raczej znosić uciski wespół z ludem Bożym. Wiecie, podróżując, byłem za żelazną kurtyną i wiem, że niektórzy tamtejsi chrześcijanie modlą się za nas i zastanawiam się, co takiego złego stało się z chrześcijaństwem w Ameryce, że jest tak popularne. Dzisiejsze chrześcijaństwo przyjmuje styl „macho”. Zachowujemy się jak napastnik strzelający zwycięską bramkę w ostatniej sekundzie meczu i cieszymy się, że możemy być chrześcijanami, przy aplauzie publiczności. Możemy odnieść sukces, bo Chrystus nam wszystko przebaczył, a teraz czeka nas już tylko niebo. On uświęci wszystkie nasze samolubne pragnienia i da nam to, czego chcemy. Nie sądzę, żeby to było chrześcijaństwo. Czytamy:
(24) Przez wiarę Mojżesz, gdy dorósł, odmówił nazywania się synem córki faraona; (25) Wybierając raczej cierpieć uciski z ludem Bożym, niż mieć doczesną rozkosz z grzechu. (26) Uważał zniewagi znoszone dla Chrystusa za większe bogactwo niż skarby Egiptu, bo wypatrywał zapłaty.
Mógł mieć wszystkie skarby, wielki sukces, wielki dobrobyt, lecz wybrał coś, co cenił wyżej. Co to było? Hańba chrystusowa! A my chcemy sprawić, żeby Jezus był popularny. Słowo Boże mówi, że głoszenie krzyża jest głupotą dla tych, którzy giną. A my próbujemy uczynić ewangelię czymś mądrym. Ona nie stanie się mądrością dla kogoś, kto nie zmieni myślenia. Gdy Duch Święty zmieni twoje serce, a ty poddasz Mu swoją wolę, wtedy nabierze sensu dla tych, którzy są zbawieni dzięki Bożej mądrości. Lecz dla tych, którzy giną, pozostanie głupotą, a my próbujemy uczynić ją sensowną dla tych, którzy giną. Dalej, werset 33.:
(33) Którzy przez wiarę pokonali królestwa, czynili sprawiedliwość, dostąpili spełnienia obietnic, zamknęli paszcze lwom; (34) Zgasili moc ognia, uniknęli ostrza miecza, umocnieni powstawali z niemocy, stali się dzielni na wojnie, zmusili do ucieczki obce wojska.
Powiecie: Wow! To jest super, bracie! To jest zwycięstwo! To jest chrześcijaństwo! I sukces i błogosławieństwo. Takiego nauczania chcemy słuchać. Przeczytajmy jednak ciąg dalszy: Hebrajczyków 11,35:
(35) Kobiety odzyskały swoich zmarłych przez wskrzeszenie. Inni zaś byli torturowani, nie przyjąwszy uwolnienia, aby dostąpić lepszego zmartwychwstania. (36) Jeszcze inni doświadczyli szyderstw i biczowania, ponadto kajdan i więzienia. (37) Byli kamienowani, przerzynani piłą, doświadczani, zabijani mieczem, tułali się w owczych i kozich skórach, cierpieli niedostatek, ucisk, utrapienie;
Ci biedni ludzie nie wiedzieli jak pozytywnie wyznawać. Powinni wyznawać, że zamkną paszcze lwom, że podbiją królestwa itd., a oni sami są bohaterami wiary. Czytamy: „Ci, których świat nie był godny”, umarli w wierze. Świat nie był ich wart. Nie próbuję głosić klęski. Próbuję głosić krzyż. Próbuję głosić prawdę i poddanie się woli Bożej. Uważam, że powinniśmy wrócić do biblijnego chrześcijaństwa i nie używać Boga, czy udawać Boga, lecz poddać Mu nasze serca i pozwolić, żeby działał po swojemu w naszym życiu. Zgodnie ze słowem Bożym i prowadzeniem Jego Świętego Ducha.